Zawsze na tę okazję kupuję nowe cienkopisy i ostrzę ołówki.
I tak bardzo starannie piszę.
Nazywam to przeprowadzką do nowego kalendarza.
TEGO kalendarza, bo od kilku lat używam kalendarzy MOLESKINE. Taki mały snobizm, ale jak można wzgardzić kalendarzem, którego używali Pablo Picasso, Ernest Hemingway, czy Van Gogh:)
Od razu mnie to uskrzydla.
Poza tym, jest to naprawdę jeden z niewielu kalendarzy, który układem, formatem i wszystkim odpowiada mi w stu procentach.
Tak więc dzisiaj się przeprowadzam.
W tym roku dostałam aż dwa - jeden będzie służył mi dzielnie w pracy a drugi stanie się dziennikiem inspiracji:)
Zazwyczaj nie patrzę wstecz, nie podsumowuję, jedynie z nadzieją patrzę na tych 365 pustych kartek.
Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Najlepiej jednak wziąć sprawy w swoje ręce.
To, na co dam się namówić w tym roku, to mała zabawa. Na małej kartce trzeba zapisać listę rzeczy, które zamierza się zrealizować. Potem trzeba tylko wykreślać z listy a za rok...sprawdzić, co się udało:)
Pięknego 2014!