Ale wydarzyło się kilka rzeczy, które zupełnie zmieniły jego bieg:)
Przede wszystkim dotarło to, na co czekałam z niecierpliwością - przesyłka od Mimi a w niej:
Absolutnie pierwszy egzemplarz brulionu autorstwa Mimi i Zorkiego - nie jest już do kupienia, dostałam jeden z prototypów, więc stwierdzam, że to egzemplarz o wartości kolekcjonerskiej i z dumą nabywam prawa właścicielskie;)
Mały słoiczek, który zasługuje na osobny post.
I mała niespodzianka, która sprawiła mi strasznie dużo radości i zainspirowała do działań, które już dawno odłożyłam na bok, ze względu na ten mój znany już wszystkim chyba nadmiar pracy: małe pieczątki z literkami:) zbliża się rok szkolny, czas torebek śniadaniowych i prac ręcznych z Oliwka - będzie jak znalazł.
Dziękuję Mimi! Jak to mówią: You made my day!
A potem było już tylko lepiej - znaleźliśmy czas na nowy film Woody'ego Allena, kolację...
Po prostu: Czas Odnaleziony...
Poluję na tą część książki !
OdpowiedzUsuńAle poczta pełna niespodzianek :-))
OdpowiedzUsuńJa również wybieram się na Woody'ego :-)) konieczność & obowiązek :-)))
Ale piękności... że też mnie nikt nie obdarowuje takimi cudnymi rzeczami? Buziaki!
OdpowiedzUsuń